Równo cztery lata temu został opublikowany mój pierwszy artykuł w “Tattoofest”. Pamiętam, że była to recenzja książki wydanej przez Fishero. Miesiąc później napisałam o słynnym Sailor Jerrym i oldschoolowych tatuażach (które uwielbiam) oraz przeprowadziłam pierwsze wywiady z artystami. Potem pojechałam z aparatem na pierwszą konwencję i już jakoś poszło. Nie zapomnę momentu, w którym założyciel wydawnictwa, Radek, zadzwonił do mnie po rozmowie i potwierdził chęć współpracy. W tym samym dniu zdałam egzamin na prawo jazdy, więc okazja do świętowania była podwójna!

W 2017 roku magazyn przechodził rewolucję. Zmienił się projekt samej okładki, który jest z nami do dzisiaj, a i wnętrze zaczęło wyglądać bardziej nowocześnie. Mam pewien sentyment do starszych wydań, które starałam się przez jakiś czas kolekcjonować. Zbierałam też plakaty z każdej odwiedzonej edycji Tattoofest Convention. Przez te cztery lata w “Tattoofeście” nauczyłam się nie tylko pracy redakcyjnej, ale też zmienił się mój sposób postrzegania sztuki tatuażu. W zespole redakcyjnym każdy ma swój gust, ale coraz częściej się ze sobą zgadzamy co do wysokiej jakości tatuaży, które do nas wysyłacie. Uczymy się także żyć w świecie mediów społecznościowych, co ludziom urodzonym przed 1990 przychodzi niełatwo. Staramy się dla Was rozwijać na różnych płaszczyznach. Dzięki temu możecie nas obserwować nie tylko na stronie www i Facebooku, ale też Instagramie i TikToku. Prenumeraty, reklamy, konta społecznościowe, newsletter – to właśnie ten front-end, którym się zajmuję, więc co złego to ja! (śmiech)

*Pani Beatka z “Tattoofestu”