Dalej przeczytacie również o wrocławskim Tattoo Konwencie i imprezie w Amsterdamie. Mamy też wyjątkowo dużo zapowiedzi nadchodzących wydarzeń, które według nas warto wpisać w kalendarz. Widząc na naszych łamach jakiś plakat, zatrzymajcie się przy nim na chwilę, przyglądnijcie się mu, wejdźcie na stronę konwentu, bowiem każdy z nich jest na swój sposób wyjątkowy, za każdym stoją ambitni ludzie. Najbliższa impreza to Tattoo Konwent w Gdańsku, za który odpowiada Marcin Pacześny, zdobywający na co dzień nie tylko kolejne, organizacyjne sukcesy, ale przede wszystkim szczyty. Tak, te górskie. Potem, zaraz na początku sierpnia mamy 27 (!) edycję festiwalu w Berlinie. Frank Weber robi to od tylu lat, że można pogratulować mu konsekwencji. Pamiętacie, co robiliście 27 lat temu? W tym roku, młodszy stażem, Michał Przybyła, od wielu lat związany ze sceną tatuażu i organizujący już festiwale w Irlandii, postanowił zorganizować jeden także w Polsce. Ja sam bardzo chętnie się na niego wybiorę i zobaczę, jak w Opolu tworzy się historia. Znam organizatora osobiście i nastawiam się na super zabawę w dobrym, artystycznym towarzystwie, która będzie rozgrzewką przed prężnie rozwijającym się festiwalem tatuażu w Szczecinie. Czy przy tak dużej konkurencji i napiętym kalendarzu uda się im rozwinąć skrzydła? Gdybyśmy w to nie wierzyli, nie objęlibyśmy ich patronatem medialnym. Uda się, na pewno, tak jak udało Tattoo Konwentowi w Katowicach. Kolejna jego edycja będzie miała miejsce tuż przed najważniejszym, europejskim świętem tatuażu, 13 odsłoną London Tattoo Convention, której rekomendować nie ma potrzeby. Mały oddech, a potem Warsaw Tattoo Convention. Już po raz piąty zjednoczone ekipy studiów Juniorink i Azazel ugoszczą nie tylko elitarne, polskie grono artystów, ale i godnych podziwu twórców z zagranicy. No i wreszcie zbliżamy się do końca zapowiedzi najbliższego kwartału. Miro Pridal, który od wielu lat gości na krakowskim Tattoofeście, postanowił zorganizować konwencję w Brnie. Wystarczy spojrzeć na nazwiska na liście wystawców, by zobaczyć, że nie będzie to kolejna „potańcówka” u naszych południowych sąsiadów. Mam nadzieję, że wreszcie znajdzie się godny następca podupadającej z roku na rok konwencji praskiej, która kiedyś była uznawana za jedną z najlepszych w Europie. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Ten mój monolog nie miał na celu Państwa zanudzić, raczej pokazać, jak energicznie żyje nasza scena, no a dla nas konwencje są niczym woda dla ryb!
Mam nadzieję, że podoba Wam się okładka i że kolejny raz udało nam się nią zaskoczyć. Wewnątrz numeru przeczytacie kilka ciekawych informacji o autorze widniejącego tam obrazu. Przybliżymy Wam też postać Radka Niksona, tatuażysty lubującego się w detalu i będącego obecnie na ważnym etapie rozwoju. Zagranicznych artystów reprezentuje Jamie Ris, kolorowy rozweselacz szarości świata. W dziale „Poza Tym” tatuażysta, Krzysztof Szeszko opowiada o swojej pasji do driftingu. Jest też coś o polskich markach odzieżowych inspirowanych tatuażem, a na koniec recenzja albumu podsumowującego twórczość czeskiego artysty, Fishero. To nie jest żaden artykuł sponsorowany. Miałem tę książkę w ręku i powiem Wam jedno – totalny cios! Jakość wydania, tatuaży, zdjęć i pomysł, na jakim opiera się projekt przytłaczają kiedy ma się świadomość, że książka ta mówi o zaledwie jednym artyście. Zapraszam do lektury.
Radek