Obecność Mikaela de Poissy w tym numerze cieszy mnie bardzo z kilku powodów. Po pierwsze jest jednym z najbardziej charakterystycznych tatuatorów, jego prace rozpoznaje się niemal natychmiast. Po drugie pamięć o nim przywołuje wspomnienia z najlepszych imprez tatuatorskich, na których byłam, czyli tych odbywających się w Londynie czy Paryżu, gdzie zawsze pojawiał się jako gość. Po trzecie ze względu na swoje wieloletnie doświadczenie i obserwację rozwoju branży, Mikael opowiada, jaką funkcję tatuaż pełnił kiedyś. Daleka jestem od wartościowania, że wtedy było lepiej, a teraz tatuaż stał się masówką; niektórzy wręcz mogą odczuwać presję, aby mieć na sobie jakikolwiek wzór. Zdarza mi się często słyszeć, że tatuażyści dawniej byli bardziej autentyczni i walecznie chronili sekrety zawodu. Ich wyjawienie mogło sprawić, że więcej osób zaczęłoby tworzyć i w ten sposób oryginalność tego zjawiska i jego kontestacyjny charakter straciłyby całą swoją moc. Aż chciałoby się rzec: „kiedyś to było, a teraz nie ma”… przeczytaj do konca
W MAGAZYNIE
Mikael de Poissy
Maret Brotkrumen
Monika Ochman
Badi
Kaśka Rundstuk
Maksym Novodvorsky
Nie mów mamie
Aleksandra Winogrodzka
Panna Lew
Ciekawe/Nadesłane